Rolety
Wczoraj zjawił się pan do naprawy cieknącej lodówki. Oczywiście ładnie ją naprawił - juz się nie leje, ale...z podajnika do wody też się nie leje woda, a tam wręcz powinna, lód również jest nie do wyjęcia przy pomocy podajnika, więc chyba do serwisu muszę zadzwonić jeszcze raz...
Ale nie o tym miał być ten wpis, a o naszych nowych roletach wewnętrznych. W końcu sasiedzi nie będa nam do salonu zaglądąć...bo te duże okna są przepiękne, ale niestety mają wadę w postaci istnego kina...
Do salonu i w kuchni wybrałam oczywiście rolety... popielate. Są lekko prześwitujące, więc nawet jak są zasłonięte, w pomieszczeniach nie jest ciemno.
W office roleta beżowo- kawowa
U Joli w pokoju - waniliowe
U Leonka - błękitne
A w naszej sypialni ciemno fioletowa
Poza tym czekamy na meble... dopiero wtedy się przeprowadzimy.
A na zewnątrz...rozpoczęliśmy tynkowanie. Najpierw chłopaki połatali dziury powstałe na skutek montażu: klimatyzacji, różnych kabli, balustrad...itp. W zasadzie każda ze ścian była uszkodzona. Ale już jutro gdzieniegdzie pojawi się kolor.
A jeszcze jedno... dziś zrobiłam pierwsze prnie w nowej pralce...jest super cichutka. No i idąc za ciosem użyłam równiez suszarki...ta już znacznie głośniejsza, ale...na średnim programie całkowicie wysuszyła bawełniane ciuszki dziecięce, a do tego nie trzeba ich nawet prasować - zero zagnieceń. Bardzo cieszy mnie, że te urządzenia to był strzał w dziesiątkę.