Co u nas słychać
Jola wczoraj złapała jakiegoś okropnego wirusa i siedzimy w domu, a tyle rzeczy jest do złatawienia. Najgorsze,że jutro montaż kuchni, a nie mam jej z kim w domu zostawić. Z drugiej strony na budowie tez bym chciała być obecna przy tak dużym przedsięwzięciu. Chciałabym sprawdzić, czy wszystko jest ok.
A jak wiecie wiecznie pojawiają się jakieś problemy...
Tym razem kabina prysznicowa...wszystko jest pięknie, tylko, że otwera się w złą stronę, a nie da się przełożyć zawiasów - mam nadzieję, że wymienią mi na odwrotne. Póki co została w takim stanie i czekamy co dalej....
Sufit już gotowy. Pomalowany oświetlenie i wentylatorek zamontowane.
DAniel całkowicie skończył pokój Joli. Taśmy zerwane, kaloryfer powieszony. Nawet białe części wyglądają jak różowe. Obłędny róż - jak dla mnie okropny, ale jak już pisałam Joli się podoba.
Do naszej szarej łazienki dodalam swoje 3 grosze i wymyśliłam wrzosowy kawałek sufitu. W końcu mamy tam jakiś kolor. Do tego planują fioletowe akcesoria i będzie super.
A na koniec zafugowana kuchnia i część salonu. Co prawda przykryte papierem, ale zdjęcie zrobiłam z ciekawej perpektywy, to wklejam. Oczywiście na bałagan nie patrzymy.