Co u nas...
Samopoczucie mam znacznie lepsze, fizycznie też sie poprawia, więc pora wrócić do pisania bloga.
Cały czas...powolutku coś tam posuwa się do przodu. Ostatnio...czyli prawie miesiąc temu pisałam pracach przy wylewkach... teraz to już mogę powiedzieć, że nasze wylewki nie tylko są gotowe, ale już znaczne przeschły. Pogoda wciąż nam dopisuje. Codziennie okienka na oścież i wietrzymy, wietrzymy, wietrzymy. Efekty są. Tynki tylko miejscami mają mokre ślady, a wylewki...wyglądają na suche, ale jeszcze trochę im czasu potrzeba. Mamy osuszacze w gotowości, ale na razie zdajemy sie na wiatr i słońce.
Tyle się działo, że cieżko mi będzie wszystko nadrobić. Wiele spotkań z wykonawcami...jeżdzenie po sklepach...oglądanie ofert w internecie... cągle coś.
Kiedyś tam pisałam o podłączeniu wody... to zaprezentuję Wam naszą "studzienkę"
Kolejne zdjęcie to już wkopany zbiornik na deszczówkę, co prawda jeszcze odwodnienie nie gotowe, ale zbiornik już jest
Teraz najważniejsze. Ocieplenie naszego domu. Na tynk zewnętrzny jest już za późno, ale zrobimy go jak tylko puszczą mrozy. Ważne, że będzie cieplutko
Do tego zakupiliśmy drewnianą podbitkę
Trochę był cyrk z kolorem, bo niestety gafitu, a taki kolor podbitki chciałam zrobić, nie produkują. Głównie brązy. Wybraliśmy kolor HEBAN - zostaniemy przy czarnej podbitcie i mam nadzieję, że też będzie dobrze.