Nie chwal dnia przed zachodem słońca...
To jest nie wiarygodne ale stało sie...
Dzis pojechałam do Staroswa w Krakowie odebrac PnB i tam prawie padłam na zawał, bo nikt o moim pozwoleniu nic nie wie. Paniusie biegały z pokoju do pokoju przez 30 min i widziałam, ze mają kwaśnie minki...
Dodam,że zabrałam ze sobą swoja 3- letnią Jolę, u której dzis rano lekarka zdiagnozowała anginę...myślała, że to zajmie minutke, a skoro i tak juz wyszłysmy do lekarza...
W końcy jedna z Pań podeszła do mnie i próbowała mi wytłumaczyc,ze Pozwolenie przez pomyłke Pani kierownik zabrała ze soba do domu...???.. Rozwscieczyłam sie potworni...powiedzialam jej, że złożę skarge, bo jak urzędnik moze brac moje dokumenty do domu. ...
Jak troszke ostygłam stwierdziłam,ze nie ma co sie szarpac tylko trzeba to odebrać...Pani kierowniczka mieszka w Krzeszowicach (tam jest nasze właściwe starostwo) i za godz do starostwa zawiezie nasze dokumenty. Oczywiście wpakowałam Jole w auto i jedziemy dalej...
30 km pózniej...
w Starostwie w Krzeszowicach Pan Grzesiu wita mnie słowami: "Pani juz jest"
ja -"Kto jest odpowiedzialny za to, że musiałam tu znowu przyjechać?"
Pan Grzesiu z kiepska minką- "prosze poczekac Pni kierownik za 5 min. będzie"
Po kilku min...
Pan grzesiu-"Mamy tu mały problem z datą, ale to nic takiego"
Ja - 'Jaka datą"
Pan Grzesiu -"Już już..." - wyszedł
czekam, czekam...30 min mineło i zjaiła sie super Pani Kierownik , uciekla nie chciała ze mna najwyraźniej rozmawiać
czekam nadal...
Zjawił sie Pan Grzesiu, i cos do mnie gada o jakies dacie, ze pozwolenia mi nie może dać, bo jest pomyłka , no chyba,że później bede wszedzie jeździc z jakimś sprostowaniem, że on to poprawi, dzis prześle do podpisania i jeszcze dziś wyśle mi to do domu...
nie zabardzo miałam ochotę juz go słuchac...Powiedziałm, że wychodzę, bo zaraz go uderzę
Jak przemiły Pan Grzesiu (jeszcze nigdy taki nie był) stwierdził, że ta sprawa jest jakaś pechowa,powiedziałam,że sprawa nie jest pechowa, tylko ludzie źle wykonuja swoje obowiazki, i wyszłam, bo doszłoby do rekoczynów
Teraz to nie płakac mi się chce tylko wyć, jak można tak człowieka traktować, teraz to ja na prawde nie wiem , kiedy sie ta decyzja uprawomocni, skoro była błędna. raczej im tego nie podaruje - jeżdżę po 30 km w jedną strone, po to tylko,zeby ich pooglądać i zdenerwowac sie do granic - tylko nie wiem do kogo napisac skargę i czy to poźniej nie odbije się na mojej budowie? przy jakis kontrolach, czy odbiorze mogą szukać dziury w całym...