Krokwie, schody, ziemia
Przyjechały krowkwie
Ziemia przygowtowana do rówania terenu, za "górkami" nieszczęsny dół, który mamy zamiar zasypać
A tak obecnie prezentują się nasze schody
.
Przyjechały krowkwie
Ziemia przygowtowana do rówania terenu, za "górkami" nieszczęsny dół, który mamy zamiar zasypać
A tak obecnie prezentują się nasze schody
.
Jakiś czas temu..czyli w marcu zapadła decyzja dot. ogrodzenia naszego domu. Raczej cześci ogrodzenia, tej od frontu. Mianowicie padło na murki , a pomiedzy nimi deski. Ale to drewno nie pasowało do niczego- miałam nawet zrezygnowac z grafitowych okien na rzecz "udających" drewno, aby ogrodzenie "grało"z domem.
Grzebałam, grzebałam aż w internecie znalazłam...przesła ogrodzeniowe, które idealnie pasuja do stylu naszego, przyszłego domu.
Danielowi, to bałam sie powiedziec, że znowu coś chce zmienic, ale o dziwo jemu ten pomysł też sie spodobał
zdjęcia zapożyczone z firmy Radziszewski (mam nadzieje,ze nie będa mieli nic przeciw temu)
Róznica jest tylko taka,że u nas murki beda znacznie szersze ok 2-3 metry, a pomiędzynimi takie przęsła.
I tu prośba do Was kochani blogowicze, bo orientujecie sie najlepiej:
Szukam kogoś, kto mi zrobi takie przęsła, brame i bramke w dobrej cenie
W koncu dostaliśmy decyzje z banku - przyznali nam kredyt :)
Jak tylko betonik sie zwiąże budujemy dalej - bedzie za co :)
Dziś chłopaki sa u nas ostatni raz...przed przerwą na wyschnięcie stropu. A ponieważ do pracy miałam na popołudniu pojechaliśmy rano na budowe z zapasem mięska....Pogoda rano była do niczego, zimno, pochmurno i kropił deszcz...Ekipa zajęła sie murowaniem ścianek kolankowych, a ja i Daniel "plątaliśmy" się po budowie.
Aż tu nagle...tuz przed południem zawitało do nas słoneczko. Rozpaliliśmy grila, zrobionego przez naszą ekipę -(zdjęcia tego cuda dwa wpisy wczesniej)
Ach jak przyjemnie...było posiedziec sobie na słoneczku, dom "się buduje", a ja smażę smakołyki. Powiem szczerze, że miałam ochote zadzwonić do pracy, że jestem chora lub coś innego mi dolega i do pracy dziś nie przyjdę.
W końcu z ciężkim sercem pozbierałam manele i pojechałam do pracy - oczywiscie cała owędzona grilem
Teraz jest mi troszkę żal, że do godziny 21 jestem w pracy, a na polu tak cudnie, ale pocieszam sie tym, że w przyszłym roku, o tej porze (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem), w każdej chwili bedę mogła posiedziec na tym kawałku ziemi i łapać promienie słońca
w końcu zdobyłam zdjęcia szalowania, zbrojenia i zalewania stropu.
Komentarze